Archiwum 09 lipca 2015


lip 09 2015 ciąg dalszy...
Komentarze: 0

Na początku oczywiście pięknie. Zaprosił mnie do siebie więc przyleciałam na tydzień. Było fajnie, dość sympatycznie. Jak wróciłam do Polski to strasznie tęskniłam. No i byłam zazdrosna bo nadal mieszkał ze swoją ex, gdyż wiązała ich umowa najmu mieszkania. No ale to jakoś przeżyłam. Po 3 miesiącach on znów przyleciał do Polski. No i wtedy stało się coś, od czego nie było już odwrotu...A mianowicie zaszłam w ciąże. Nie była to klasyczna wpadka. Byliśmy świadomi tego, co robimy. Ja tak bardzo już chciałam mieć super rodzinę więc ...Po miesiącu zrobiłam test no i wyszedł pozytywny. Trochę to namieszało w moim życiu bo byłam w trakcie magisterki. Postanowiłam przerwać studia i wyjechać do Londynu do niego. Tak też się stało.

No i dopiero po wspólnym zamieszkaniu okazało się, że jesteśmy z dwóch zupełnie innych światów. Oczywiście ani razu nie pojechał ze mną na wizytę u położnej no bo po co, przecież musiałby brać wolne w pracy a to oznacza mniej kasy...O wszystko musiałam martwić się sama. Dla niego najważniejsza była kasa. Fakt, buduje dom w Polsce ( na jednym podwórku z mamusią!!! ) ale to przecież nie powód, żeby wszystko kręciło się wokół pieniędzy. Są przecież rzeczy ważniejsze, 

Wyobraźcie sobie, że gdy urodziła się nasza córka to on następnego dnia mimo, że to była sobota poleciał do pracy bo pilna robota do skończenia. A ja sama z maleństwem zostałam w domu. Bo przecież tutaj tego samego dnia wypuszczają już do domu. Gdyby nie współlokatorzy to nawet nie miała bym co zjeść bo po schodach nie bardzo mogłam chodzić. Cały tydzień robił nadgodziny a ja zajmowałam się małą. 

Nie przeszkadzało mu nawet, że jego dziecko mieszka w domu z towarzystwem, które ćpa, robi nocne ( i nie tylko ) imprezy. Czasem bałam się wyjść z pokoju bo nie wiedziałam co zastanę na dole. Gdyby nie mój upór to pewnie nie trwało by to 2 miesiące a duzo dłużej. 

 

samotna2015 : :